Zewnętrzne piękno, wewnętrzna brzydota – nasza recenzja „Legend Sowiego Królestwa: Strażników Ga’Hoole”
Animacja połączona z epicką opowieścią? Tak to miało wyglądać. Miałem nadzieję na drugie „9”, może nawet coś lepszego. Jednak Zack Snyder, który znany jest przede wszystkim z beznadziejnej adaptacji komiksu „Watchmen”, postanowił stworzyć film łączący wartości z wartką akcją. Nie wyszło. Ukłon przed animatorami, którzy stworzyli pod tym względem jedno z największych dzieł w historii kina.
„Legendy Sowiego Królestwa” opowiadają historię Sorena, młodej sowy, który marzy o tym, aby pewnego dnia dołączyć do grona mitycznych wojowników – Strażników Ga’Hoole. Beztroskie, spokojne życie zmienia się, gdy okazuje się, że straszliwy przywódca złych sów powrócił. Jedynym ratunkiem dla Królestwa Sów jest… Soren.
Czyli ogólnie fabuła opiera się na tym: są ci dobrzy, ci źli oraz ci zdrajcy, którzy oczywiście ponoszą później karę. Brzmi dość… schematycznie? Właśnie tak było. Płytkość i schematyczność, sztuczne dialogi i zły polski dubbing (zakładam, że w wersji oryginalnej było lepiej, tam między innymi Hugo Weaving, Helen Mirren, Geoffrey Rush) – to najbardziej szwankowało. Fabuła dla myślącego widza powyżej 12 lat do przewidzenia bez większych trudności.
Co było plusem? Geniusz graficzny, który udało się osiągnąć animatorom. „Legendy” zostały wyprodukowane przez studio odpowiedzialne między innymi za „Happy Feet”. Każdy szczegół, detal uchwycony, bogactwo kolorów, efekty światła i cienia – cudowne. Sceny walk znakomite (rodzice, nie bójcie się o swoje małe pociechy, rozlewu krwi nie ma, tylko trochę piór widać).
I dla tego ostatniego elementu tylko nawet warto to obejrzeć. Mimo iż intelektualnie film nadaje się dla 5 – latka.
nowepogloski
Filed under: Film, Recenzje | 1 Comment
Tagi: Legend of the Guardians: The Owls of Ga'Hoole, Zack Snyder
Może zrobić kategorię „Dozwolony do lat 15”? Ale co zrobią wtedy zdziecinniali?